XI OGÓLNOPOLSKI TURNIEJ RYCERSKI NA ZAMKU W LIWIE



 

Nastał czas niepewności, smutku, rozpaczy...

 

Na polach pojawiają się harcownicy wrogiego wojska, którzy w bestialski sposób, bez krzty honoru wyżynają część czeladzi i uprowadzają Gwidona.

Wrogiem, który nastąpił na ziemię liwską, okazał się, Lew Halicki nieprzyjaźnie nastawiony od wielu lat do polityki Łokietka. Zapragnął zagarnąć część ziem należących do Mazowsza, a warownia Liwska stał mu na drodze. *1 

 



 Strona 2

 

Na Zamku w Liwie

 

Rycerstwo oczekiwało.

 

Kamraci Lwa Halkickiego i wszelkiej maści najemnicy, pod mury liwskiej warowni przystąpili, na miejsce bitwy wybierając dolinę wielkiego strumienia. Ciężkozbrojna jazda, która ruszyć miała do boju, speszona, podzieliła się na trzy hufce. Po uszykowaniu wojska Lew Halicki dokonał
przeglądu swej armii. Surowo zabronił opuszczać szyki bojowe.

Łucznicy odpoczywali, by być całkiem świeżymi, kiedy nadejdzie nieprzyjaciel, nad którymi mieli dwukrotną przewagę. Przed sobą mieli wypoczętych obrońców zajmujących dogodną pozycję u podnóża warowni. Kiedy załogę grodu przygotowaną do obrony zastali, pertraktacje wszczęli.

 

Lew Halicki ufny we własne siły i widząc szczupłe szeregi obrońców delegację śle i kapitulację na 
honorowych warunkach proponuje. Jeśli obrońcy warownie wydadzą pod bronią i z dobytkiem ruchomym przez nikogo nie niepokojeni wyjść będą mogli. W przeciwnym razie nikt z życiem nie ujdzie, a syn Markusa stracony ostanie.

Lew Halicki: Syn twój zgnije w mych lochach, bądź jeszcze dziś jego krew w tą ziemię wsiąknie, jeśli nie chcesz co by to się zaiste stało, tedy twierdze poddawaj czym prędzej, nie zwlekaj.
Markus: Człek jesteś przewrotny i wiarołomny, słowa danego nigdy żeś nie dotrzymał , a warowni, choćby śmierć mego syna i nas tu wszystkich zastać miała nie wydamy.

 

Markus, na służbie króla polskiego jako dowódca warowni, mąż znany z waleczności, nie chcąc krwi chrześcijańskiej na próżno przelewać, zaproponował, aby o wyniku batalii rozstrzygnął sąd Boży (ordalia) - starcie wydzielonych oddziałów.

Dzielnie stawali mężowie waleczni. Wielu życie oddało, ale żadna ze stron fortuny na swoja stronę przechylić nie mogła. Walczący, utrudzeni bojem, rannych i konających zabrawszy pod swe chorągwie, powracają do swoich.

 

Kiedy ordalia rozstrzygnięcia nie przyniosły, najezdnicy do szturmu generalnego przystąpili.

Łucznicy swe strzały z łuków wypuścili, a ich groty zatopiły się w ciałach rycerzy. Długo nie trzeba było czekać, jak w odpowiedzi zagrzmiała artyleria Liwska.

Chmura dymu i prochu jeszcze nie opadła kiedy pierwszy szturm następuje, atakujący pod mury drabiny i pomosty przerzucają. Fosę faszyną zasypują. Balisty i trebiusze ostrzału nie przerywają, pod mury powoli machiny oblężnicze podciągane zostają, szczególna trwogę budzące pośród obrońców. 

Rozgorzała bitwa tak zapalczywa jakiej najstarsi wojowie nie pamiętali. Parły na siebie wzajem dwie ławy tak uporczywie, że w końcu uczynił się ścisk straszliwy. W tym ścisku pomieszały się konie, zbroje i tarcze. Tu i ówdzie nie dość miejsca było na rozmach miecza czy topora, więc chwytano się za ramiona, wbijano sobie w piersi i gardła krótkie mizerykordie. Bito się złamkami i rękojeściami 
mieczów. 

 

Dziesiątki zabitych zaległo juz pole, ochrypłe gardła zamilkły, lecz bój trwał ciągle, straszny jak płomień, ponury jak śmierć.

Obrońcy ufni we własne siły, widząc jak zwątpienie zakradło się w szeregi atakujących, sami do działań zaczepnych przystąpić postanowili...

Fortuna jednak przewrotną i złowrogą jest, ci, którzy niedawno zwycięstwo świętowali, teraz pobici wracają trącać resztki nadziei na ocalenie. Na próżno Markus nawoływał, aby szeregi zewrzeć, że nie wszystko stracone. Aż wreszcie zabrakło oddechu w piersiach ludziom i koniom.

 Bitwa poczęła mdleć, albowiem omdlały ręce i zdrętwiały ramiona walczących. 

 

Wówczas, jakby za wzajemną zgodą, przerwano bój i oba wojska wykrzyknęły, aby chwilowy rozejm uczynić...

Walczący chwalili wzajemne męstwo, przepijali do się i częstowali jadłem, wznosząc okrzyki ku chwale przeciwników. 

... trąby przerwały nagle biesiadę, dając znać, że rozejm skończony. Rycerze wymienili ostatnie uściski, po czym rozbiegli się ku wozom. Tam giermkowie podciągali im rzemienie na zbrojach i pozamykali im głowy w hełmy stalowe i ruszyli do nowej bitwy.*1 »

 



 Strona | 1 | 2 | 3 |

 

 

na stronie od 2012.08.23


Copyright © design and photos by Michał Kurc