Fot.
1. Rok 1941-1942. Wygląd pałacu w czasie
okupacji niemieckiej.
II wojna światowa
Pałac
w Przeździatce stał się siedzibą oficera SS Ernesta Gramssa (ur. 17 grudnia 1899 w Augsburgu, data śmierci nieznana)
[zwanego katem Podlasia], piastującego stanowisko starosty powiatu sokołowsko-węgrowskiego w dystrykcie warszawskim Generalnego
Gubernatorstwa. Był współodpowiedzialny za liczne zbrodnie na ludności polskiej i żydowskiej popełnione na podległym mu terenie przez niemiecki aparat policyjny i
administracyjny. Wielokrotnie osobiście kierował akcjami
represyjnymi[, na przykład pacyfikacją Paulinowa i Dzierzb Włościańskich. Latem 1941 roku z jego inicjatywy utworzono karny obóz pracy w Treblince (tzw. Treblinka
I).
W 1943 roku żołnierze Armii Krajowej trzykrotnie usiłowali zlikwidować Gramssa. Zamachy na jego życie – przeprowadzone 27 maja, we wrześniu i 26 października tegoż roku – zakończyły się jednak
niepowodzeniem.
Pod koniec lipca 1944 roku, w związku ze zbliżaniem się frontu wschodniego, Gramss wraz z podległym mu personelem ewakuował się z Sokołowa
Podlaskiego. Wcześniej dopilnował zniszczenia najważniejszych obiektów w mieście. Jego dalsze losy są
nieznane. - źródło: wikipedia.
W
książce Warschau unter deutscher Herrschaft
(Warszawa pod panowaniem niemieckim) wydanej w 1942
roku przez Burgverlag Krakau GmbH. jest
upowszechnionych kilka zdjęć
z Sokołowa Podlaskiego.
Na jednym z nich
utrwalono wygląd pałacu Zbigniewa Malewicza z roku
1941 lub 1942. Na pozostałych widzimy fińską saunę
przy basenie (saunę i basen wybudowali Niemcy w
ramach programu poprawy higieny zdrowia i sprawności
fizycznej żołnierzy) oraz akwen i pałac.
|
|
Fot.
2. Na tym widzimy fińską saunę i basen, wybudowany w parku od strony wschodniej pałacu w
Przeździatce.
Mając 8 lat (1957) poprosiłem Tatę, żeby oprowadził mnie po parku. Przypomnę, w latach 1949-1954 mieszkaliśmy w oficynie po drugiej stronie ulicy
- przy
pałacu od strony zachodniej. Zapamiętałem z
tego spaceru: zaniedbany basen i przedwojenny kort tenisowy w parku, zarośnięte
spacerowe ścieżki, ale saunę przy basenie? - Nie. Drewniany domek stał przy bramie głównej do pałacu
- w głębokim cieniu kasztanowców i świerków oraz
wysokiego murowanego parkanu - wyglądał tajemniczo... Zapewne tuż
po wyzwoleniu Sokołowa domek został przeniesiony pod bramę
i prawdopodobnie sprawował funkcje dyżurki - pałac
był polowym szpitalem. Później sauna była domem mieszkalnym i nie wiem, co dalej z nim się stało.
"Pomogła mi Pani rozwiązać zagadkę o tajemniczym
'drewnianym domku'"
- napisałem do Pani Anny Pogrzebacz z domu Buchalskiej, której zawdzięczamy oglądanie tych zdjęć.
Fot.
3. "Pałac na wodzie" Zbigniewa Malewicza
podczas okupacji niemieckiej. Widok na pałac z oranżerią
od strony południowej akwenu. Fot. 1,2 i 3 autor nieznany.
Rok
1940-1944 (1941-1942)
Pałac Malewiczów w Sokołowie Podlaskim. Dom mieszkalny starosty i urzędników starostwa.
Na
podstawie zdjęcia Greiffa
NAC, sygn. 2-3779.
Rok
1943
Pisząc
o okupacji, nie sposób, pominąć wspólnej akcji
oddziałów AK obwodu węgrowskiego i sokołowskiego w zamachu
na Gramssa urzędującego w pałacu w Przeździatce.
|
Zamach na
Gramssa.
Ernest
Gramss, starosta na powiat węgrowski i sokołowski (Kreishauptmann), stosował zasadę bezwzględnej
odpowiedzialności zbiorowej. Z jego nakazów i zarządzeń przeprowadzone były liczne egzekucje, dokonywano pacyfikacji wsi, nasilały się represje. Nie było
prawie dnia, by kogoś nie rozstrzelano. Sam Gramss strzelał do ludzi.
Wzmocnił żandarmerię, do Sokołowa sprowadził oddział Mongołów liczący 800 ludzi. By ukrócić te zbrodnie
mjr "Wolski" zdecydował się na dokonanie na Gramssa zamachu: albo ująć go żywcem i wymusić zwolnienie aresztowanych Polaków, wypuszczenie więźniów z
Treblinki, odstąpienie od zbiorowej odpowiedzialności i represji wobec polskiej ludnośc
i - albo go zlikwidować.
Wspólnie z obwodem sokołowskim ustalono plan działania. W nocy 24 listopada 1943 r. oddziały Kedywu Obwodu Węgrów pod dowództwem
ppor. Mieczyslawa Śliwińskiego ps. "Witold" i Obwodu Sokołów pod
dowództwem ppor. Henryka Oleksiaka ps. " Wichura ", w liczbie po 60 żołnierzy każdy, na czterech samochodach ciężarowych podjechały pod pałac w Przeździatce, w którym mieszkał
Gramss, chroniony przez oddział w składzie 70 Mongołów i 10 Niemców. Większość żołnierzy akowskich była w mundurach
niemieckich.
|
Dowództwo nad całością objął "Wichura", gdyż jako Sokołowiak bardziej znał
teren*. Obaj dowódcy byli nadzwyczaj
odważni i gotowi wykonać każdy najbardziej ryzykowny
rozkaz.
Żołnierze
wyskoczyli z samochodów i opanowali momentalnie całą wartownię. Zaskoczeni Niemcy i Mongołowie nie stawiali oporu, zostali wszyscy rozbrojeni i pod strażą
przetrzymani do zakończenia całej akcji. Zabezpieczono wejścia i drogi wiodące do pałacu. Ppor. "Wichura " zaczął ze swymi ludźmi przeszukiwać
wszystkie pomieszczenia w celu schwytania Gramssa - ale bez skutku.
Jak się okazało, został ukryty przez swego kierowcę Polaka Albina Kosiora
w jego mieszkaniu, mieszczącym się w oficyne pałacu. Akcja, choć nieudana,
zaskoczyła Niemców. Nie przypuszczali, że można było tak
dobrze ją przygotować. Nie spotkali się też dotąd z
sytuacją, by polscy partyzanci do akcji bojowych używali samochodów. Kosior zapytany dlaczego go ukrył, odpowiedział: Cóż miałem robić w chwili, gdy
przyleciał do mnie trzęsąc się ze strachu, prosił: "ukryj mnie, bo mnie zabiją". Kierowca dodał: Każdy zuch jak ma przewagę i Gramss także
bohater do strzelania do bezbronnych ludzi, ale jak zobaczy siłę, to tchórzy. Po
wyjściu z opresji szalał ze złości. Z pałacu w Przeździatce przeprowadził się do
Sokołowa. Ocalony Gramss dowiedział się, kto kierował akcją,
następnego dnia spalił dom Oleksiaków i zastrzelił starszego brata
Oleksiaka, Henryka
nie było w domu.
___________
* Według relacji Michała Kurca (fotografika
zatrudnionego w Węgrowskim Ośrodku Kultury) na kilka dni przed zamachem zaufany człowiek" Wichury" skontaktował się
z jego ojcem Janem Kurcem, który dobrze znał teren, a który pracował
jeszcze przed wojną u Zbigniewa Malewicza, właściciela Przeździatki. Niemcy zabrali
Malewiczowi majątek i wyrzucili z pałacu w którym mieszkał.
Jan Kurc mieszkał w czworakach blisko pałacu i dobrze znał ten teren. "Wichura" przez swego zaufanego uzyskał
więc dobre rozeznanie terenu planowanej akcji. Po akcji, J.
Kurc miał podpalić stertę słomy w celu wywołania paniki i dezorientacji
wśród mieszkających tam ludzi. Miało to ułatwić żołnierzom AK wycofanie się z pałacu i z Przeździatki. Tak się też stało.
Jan Kurc po wykonaniu zadania ukrywał się przez dłuższy czas.
Według M. Kurca, akcja była przeprowadzona 26 października 1943 r.
Źródło:
Tadeusz Wangrat "Polska i Powiat Węgrowski w przededniu
i w czasie II Wojny Światowej" - wyd. Węgrów 2010.
Dwudziestoletni
Janek
|
Weteran
Walk o Wolność
i
Niepodległość Ojczyzny
ppor.
Jan
Kurc
(1923-2004)
Na
zdjęciu: st.szer. Jan Kurc
II Armia WP,
koszary w Siedlcach
tuż przed wyruszeniem na
front. |
Przypomnę
opowiadanie cioci Jasi o dwudziestoletnim Janku,
który przed wojną, z rodziną przeprowadził
się ze Starejwsi do Przeździatki. Nie był w
AK, ale...
Parę dni przed zamachem skontaktował się z
Jankiem zaufany człowiek od Henryka Oleksiaka
ps. "Wichura", który go znał.
[Janek
pracował u Malewicza i dokładnie znał ten
teren przed i za bramą - mieszkał w czworakach
- blisko pałacu]
Przekazał Jankowi informację,
że w odpowiednim czasie otrzyma klucze do bramy
głównej parku Malewicza oraz po zamachu
podpali stertę słomy w celu wywołania paniki
i dezorientacji wśród zgromadzonych w pałacu
i wśród ludności mieszkającej w czworakach.
Miało to ułatwić żołnierzom AK i jego dowódcy
oddalenie się z pałacu. Nadszedł ten czas,
dzień 26 października 1943 roku. Janek po
wykonaniu zadania przez kilka dni ukrywał się.
Powrócił do domu i o tym nie opowiadał.
Po
krótkim czasie został żołnierzem 2 Armii
Wojska Polskiego 32 Budziszyńskiego Pułku Piechoty
który został sformowany w rejonie Siedlec na podstawie rozkazu nr 8 Naczelnego Dowództwa WP z 20 sierpnia 1944 roku.
Zaprzysiężenia dokonano 22 października 1944 r. w Mordach.
Wchodził w skład 8 Drezdeńskiej Dywizji Piechoty z 2 Armii WP.
Brał udział m.in. w operacji
łużyckiej i praskiej.
Źródło:
mapy - wikipedia.
Koniec
wojny...?
Po
zakończeniu wojny, jako żołnierz WP brał
udział w zwalczaniu banderowców - Ukraińskiej
Powstańczej Armii - UPA od Baligrodu aż do Cisnej. W sierpniu
1945 r. powrócił
do rodziny w Przeździatce.
"Uważaj
śmierć nadejdzie z lasu..."
W
następnym 1946 r. Tata rozpoczął pracę w Cukrowni "Sokołów"
- dawnym "Elżbietowie". Przyjął
propozycję wstąpienia do Polskiej Partii Socjalistycznej - PPS
działającej w Cukrowni - nie mylić z PPR w
Cukrowni. Podczas wykonywania poufnego zadania
przez Janka (mojego Tatę) w 1947 r., zleconego przez "lubelską"
PPS - miał dostarczyć paczkę (o nieznanej zawartości) do mieszkańca
Sikor.
Jadąc rowerem
do wspomnianych Sikor, niespodziewanie w Wężach
został ostrzeżony (głosem z lasu - na wysokości wsi Węże) o grożącej
mu niebezpieczeństwie od 5 Wileńskiej Brygady
dowodzonej przez Zygmunta Szendzielarza ps. "Łupaszko"
zwanej "Brygady śmierci". Zawrócił.
Ostrzegł go były
żołnierz tej brygady (znał tatę). Oni zorganizowali zasadzkę na Tatę
we wsi Paczuski Duże.
Nie był komunistą.
Wtrącę:
Mnie też nie zwerbowano do PZPR,
pomimo wielu propozycji - np. na początku pracy
proponowano mi mieszkanie za wstąpienie do
Partii. Podziękowałem. Tak samo w wojsku w 9
Pułku Rozpoznania Radiowego w latach 1969-1971
- proponowano szybki awans do stopnia kaprala -
odmówiłem - za to zostałem ukarany musztrą
karną - tak w wojsku bywało...
Robiłem
nadal swoje, dokumentując życie w tamtych
czasach "słusznie minionych" m.in. upowszechniając piękno Małej
Ojczyzny - piękno Polski przez fotografię.
W
dniu 10 sierpnia 2021 przeczytałem na stronach
wPolityce.pl o wydarzeniach w miejscowościach:
Węże, Paczuski Duże i wsi Sikory - to też
wspomnienie o trasie Taty z tymi miejscowościami
i dostarczeniem poufnej przesyłki do Sikor. - Z
ciekawością przeczytałem:
8 sierpnia 1945 r. Walka pod wsią
Paczuski
Działalność „Nowiny" w szeregach 5 Brygady Wileńskiej AK zakończyła się 8/9 sierpnia 1945 r. Wcześniej, podczas odbytej w Czajach–Wólce (wieś na skraju lasu rudzkiego) 1 sierpnia 1945 r. koncentracji liczącego wówczas blisko 300 partyzantów oddziału, podjęto decyzję o wysłaniu na lewy brzeg Bugu 1 szwadronu 5 Brygady wzmocnionego oddziałem „Młota" - w sumie ok.100 partyzantów. „Nowina" zdecydował, że do nich dołączy. Przed południem 8 sierpnia 1945 r. we wsi Węże (ok. 17 km na południowy zachód od Sokołowa Podlaskiego) partyzanci rozbroili 8 sowieckich żołnierzy pędzących na wschód stado krów (rogacizna została zarekwirowana, sowietów puszczono wolno). Wiadomość o pobycie partyzantów w Wężach dotarła dość szybko do garnizonu 1 Dywizji Piechoty LWP w Siedlcach. W sztabie dywizji podjęto błyskawiczną decyzję o zorganizowaniu ekspedycji przeciwpartyzanckiej, złożonej z pododdziałów 2 pułku praskiego. Przeciwko stojącym we wsi Węże „łupaszkowcom" wyruszyło 230 żołnierzy na dziewięciu samochodach ciężarowych z zamontowanymi na dachach ciężkimi karabinami maszynowymi. Jeden z pojazdów ciągnął za sobą działko kaliber 45 mm. Jednocześnie uruchomiono rozpoznanie lotnicze: ok. godziny 15.00 nad Wężami pojawił się samolot rozpoznawczy typu Polikarpow PO-2 (tzw. „kukuruźnik"). Został on „powitany" przez partyzantów zmasowanym ogniem z broni maszynowej. Po krótkim rekonesansie zwiadowczym nad wsią, odleciał w stronę Siedlec. Miejsce pobytu partyzantów zostało zlokalizowane przez przeciwnika. Oczywiście pojawienie się samolotu rozpoznawczego nad wsią było dla partyzantów sygnałem alarmowym. Oddziały „Zygmunta" i „Młota", a w ich składzie „Nowina", natychmiast rozpoczęły odwrót z Węży, nie miały jednak szans ujścia przed zbliżającą się od strony Siedlec obławą. Do starcia doszło nieopodal, w położonym może dwa kilometry od Węży lesie pomiędzy wsiami Paczuski i Sikory. Zanim jednak padły pierwsze strzały, szczęśliwym dla partyzantów zbiegiem okoliczności na kilka minut przed walką nadjeżdżająca od strony Sikor grupa operacyjna podzieliła się na dwa pododdziały, z których jeden pojechał do wsi Węże, zaś drugi, w sile 120 żołnierzy (na czterech ciężarówkach), ruszył w kierunku na Paczuski. Partyzanci „Zygmunta" i „Młota" znajdowali się akurat na przedpolu lasu leżącego pomiędzy Paczuskami a Sikorami. Na widok nadjeżdżających samochodów obławy natychmiast cofnęli się do lasu i tam błyskawicznie zajęli stanowiska obronne. Kilkanaście lat temu miałem okazję rozmawiać z erkaemistą oddziału „Młota", który brał udział w tej walce. Pokazując mi miejsce starcia, wspominał, że o jego przebiegu przesądziła przytomność umysłów partyzanckich dowódców i dobre wyszkolenie żołnierzy 5 Brygady Wileńskiej AK, którzy błyskawicznie zajęli stanowiska bojowe i w odpowiednim momencie otworzyli ogień do nadjeżdżających samochodów z wojskiem. Trzeba też wiedzieć szanownym czytelnikom, że w tej części Podlasia komunistyczne grupy operacyjne działały wcześniej bezkarnie. Miejscowe oddziały partyzanckie były bowiem zbyt słabo wyszkolone i uzbrojone, by stawić czoła tak silnemu przeciwnikowi. Akcje przeciwpartyzanckie czy pacyfikacyjne w tym terenie nie napotykały zatem na poważniejsze próby oporu. Zapewne dlatego dowództwo tej części grupy operacyjnej, która skierowała się na Paczuski, widząc szybko wycofujących się do lasu partyzantów sądziło, że „sukces" przyjdzie łatwo. Nie wiedziało, bo wiedzieć nie mogło, że tym razem za przeciwnika ma zahartowany w bojach zespół ludzki, który nie zwykł się cofać. Za ten błąd swoich dowódców w ocenie potencjału bojowego „łupaszkowców" żołnierze LWP zapłacili wysoką cenę. Wystarczyły dwie, może trzy minuty huraganowego ognia partyzantów, aby ta część grupy operacyjnej została doszczętnie rozbita – zginęło 16 żołnierzy LWP, a poddało się ponad 70-ciu, w tym ok. 20 było rannych. Reszcie udało się uciec i dołączyć do pozostałych sił obławy, które, stojąc w opuszczonej przez partyzantów wsi Węże, wsłuchiwały się w dochodzące od strony Paczusk odgłosy strzelaniny.
Sytuacja oddziałów „Zygmunta" i „Młota", pomimo rozbicia przez nie części sił przeciwnika, nadal wyglądała bardzo groźnie – były godziny popołudniowe długiego, sierpniowego dnia, a w bezpośredniej bliskości partyzantów znajdowała się pozostała część grupy operacyjnej, uzbrojona w ciężką broń maszynową i sprzęt radiowy. Natychmiast posłano stamtąd meldunek do dowództwa 2 pp. LWP w Siedlcach o wydarzeniach pod Paczuskami oraz zawezwano posiłki. W tym samym czasie dowódca 2 batalionu 2 pp. LWP, kpt. Tadeusz Cynkin, oraz dowódca 1 szwadronu 5 Brygady Wileńskiej AK, por. „Zygmunt", zawarli porozumienie, na postawie którego „łupaszkowcy" mieli wypuścić wszystkich jeńców, z których spora część chciała wstąpić w szeregi Brygady, a kpt. Cynkin zobowiązał się do przepuszczenia partyzantów bez podejmowania walki. Przebieg negocjacji pomiędzy kpt. Cynkinem a „Zygmuntem" to temat na oddzielną opowieść. Dodam tylko, że staraniem środowiska Fundacji „Pamiętamy" kilka lat temu obaj Panowie spotkali się dokładnie w miejscu, w którym w sierpniu 1945 r. wynegocjowali warunki czasowego rozejmu, dzięki czemu w lesie pod Paczuskami nie przelano wtedy więcej krwi....
Mjr. Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka" został przez sąd komunistyczny skazany na karę śmierci a następnie zastrzelony w więzieniu mokotowskim w Warszawie 8 lutego 1951 r.
https://wpolityce.pl/
Dalsze
losy...
Tata
zdał sobie sprawę, że po
zaangażowaniu
się w zamach na Gramssa wraz z żołnierzami AK
z Węgrowa i Sokołowa Podl., udział w walkach frontowych 2 Armii WP i w walkach z UPA,
że teraz nadal grozi mu śmiertelne niebezpieczeństwo - teraz od
"brata" - dlaczego on - były żołnierz...?
W
1948 roku zdecydowanie odrzucił propozycję wstąpienia do
Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej - PZPR. Nadal pracował w Cukrowni
w dziale plantacji na stanowisku magazyniera.
... Założył rodzinę - ślub odbył się 16 maja
1948 w kościele św. Rocha, a w następnym 25 maja 1949 roku -
Michaś przyszedł na ten świat.
Postanowiłem
tak jak Tata w 1948 r. porzucił politykę i
w 1969 r. - jak już wspomniałem, odrzuciłem
"intratną" propozycję przyznania mi mieszkania spółdzielczego
przez dyrektora firmy WPN "Centrali
Nasiennej O/ w Sokołowie Podlaskim) pod
warunkiem, że wstąpię do PZPR. Po raz drugi odrzuciłem propozycję wstąpienia do PZPR
w czasie odbywania
zasadniczej służby wojskowej (1969-1971) jak
i w późniejszych
latach.
Powracając
do lat z życia Taty
Po
wielu latach... kolega z pracy namówił Tatę do wstąpienia w
szeregi Związku Bojowników o Wolność i
Demokrację - ZBoWiD.
Po
wstąpieniu m.in. został
wyróżniony:
Medalem
"Za udział w walkach o Berlin"
– polskim odznaczeniem wojskowym,
nadawanym
przez Ministra Obrony Narodowej.
Medal "Za udział w walkach o Berlin"
został ustanowiony przez Sejm ustawą z dnia 21
kwietnia 1966 roku (Dz. U. z 1966 r. Nr 14, poz.
85) dla uczczenia zwycięstwa nad niemieckim
faszyzmem oraz wkładu ludowego Wojska Polskiego
w zdobyciu Berlina w 1945 roku. Zgodnie z ustawą
medal stanowi uznanie dla osób, które brały
udział w walkach o Berlin. - Wikipedia.
Medalem za Odrę, Nysę, Bałtyk
– polskim odznaczeniem wojskowym.
"Medal za Odrę, Nysę, Bałtyk" został
ustanowiony dekretem Rady Ministrów z dnia 26
października 1945 roku
„w celu upamiętnienia
wielkich zwycięstw żołnierza polskiego, który
walczył o nowe granice na Odrze i Nysie i na
wybrzeżu Bałtyku, odzyskując dla Polski
prastare ziemie słowiańskie na zachodzie i północy
oraz nagrodzenia uczestników tych walk”.
W dekrecie medal nosił nazwę: "Medal za
Odrę, Nissę, Bałtyk", z niemiecką nazwą
rzeki Nysa – "Nissa".
W ustawie z 17 lutego 1960 o orderach i
odznaczeniach medal wpisano nazwę :
"Medal za Odrę, Nysę, Bałtyk" oraz
określono wówczas, że stanowi nagrodę dla osób,
które brały udział w walkach o granice na
Odrze, Nysie i Bałtyku." - Wikipedia.
2001
rok - Weteran
Walk o Wolność
i Niepodległość Ojczyzny.
|
|
W
roku 2001 podporucznik Wojska Polskiego,
uzyskał zaszczytny tytuł: Weteran Walk o Wolność
i Niepodległość Ojczyzny.
|
|
Ciek@wostka
Powracając
do SS Ernesta Gramssa
"...
znam osobiście
najmłodszego syna Ernesta Gramssa i jego rodzinę."
Sent:
Thursday, April 25, 2013 10:06 PM
...
Mam pytanie, czy podczas tej akcji oficera SS Ernesta Gramssa starosty powiatu, zwanego katem Podlasia, zabito?
Za odpowiedz będę bardzo wdzięczna.
Z
poważaniem
Rafaela
Am 26.04.2013 10:20, schrieb Michał
Kurc:
Szanowna Pani Rafaelo,
Jest tam też napisane (w/w książce Tadeusza Wangrata): "Po wyjściu z opresji szalał ze złości. Z pałacu w Przeździatce przeprowadził się do Sokołowa. Ocalony Gramss dowiedział się, kto kierował akcją, następnego dnia spalił dom Oleksiaków i zastrzelił starszego brata Oleksiaka, Henryka nie było w domu."
http://www.fotografika-kurc.prosta.pl/sokolow/z_tamtych_lat/zdjecia_sokolowa_021.html
...
Pozdrawiam
Michał Kurc
Sent: Friday, April 26, 2013 7:51 PM
Szanowny panie Michale.
Serdecznie
dziękuje za podaną mi informacje. Tak tez widziałam w tym tekście, ale dla
pewności napisałam do pana.
Ja znam
osobiście najmłodszego syna Ernesta Gramssa i jego rodzinę. Jest
mówione, ze Ernest Gramss ostatni raz odwiedził swoja rodzinę
w 1943 roku i nigdy już nie powrócił do rodziny, do domu. Rodzina nie zna jego
daty śmierci i jego losów. Nikt nie wie, gdzie się podział
i od kiedy opuścił Polskę. Rodzina tez nie wie jakim był
człowiekiem i co naprawdę robił w Polsce. Byłabym bardzo wdzięczna, gdybym
mogła się dowiedzieć od kiedy opuścił Polskę.
Będę bardzo wdzięczna jeśli dostane od Pana odpowiedz.
Pozdrawiam serdecznie.
Rafaela
Sent:
Saturday, April 27, 2013 9:27 AM
Szanowna
Pani Rafaelo,
Gramss był starostą powiatu do połowy lipca 1944 roku. W połowie 1945 roku był internowany w Stalagu Moosburg w obozie dla nazistów kontrolowanym przez siły amerykańskie. Dalszych
jego losów nie znam.
Współczuje jego Synowi, którego Pani zna. Wiadomości o ojcu, który podpisywał rozkazy rozstrzelania niewinnych ludzi,
Treblinka...
to okropieństwo wojny.
Dla złagodzenia emocji zapraszam Panią na spacer nad Liwiec
http://www.fotografika-kurc.prosta.pl/wegrow/liwiec_2011/jesien/impresja_20111016.html
Pozdrawiam
Michał Kurc
Am 13.06.2018 um 08:22 schrieb Michał Kurc:
Miła Pani Rafaelo,
Upłynęło 5 lat od naszej korespondencji na temat Ernesta Gramssa. Czy jego syn dowiedział się czegoś więcej o ostatnich dniach ojca?
Pytam z ludzkiej ciekawości.
Pozdrawiam
Michał Kurc
http://www.fotografika-kurc.prosta.pl/
Sent: Wednesday, June 13, 2018 9:31 PM
Subject: Re: Syn Ernesta Gramssa
Witam pana bardzo serdecznie.
Dwa lata temu zmarł najmłodszy syn Ernesta Gramssa
...
To co się dowiedziałam, Ernest Gramss żył w Argentynie. Szukał
kontaktu do swoich dzieci będąc już starym człowiekiem.
...
Wiem ze rodzina Ernesta w ostatnich pięciu latach była w Warszawie i w miejscach gdzie byli i
żyli z ojcem i matką w Polsce... Byli bardzo zadowoleni i podziwiali
ludzi z Polski, ich gościnność
...
Pozdrawiam bardzo serdecznie. Rafaela
Ach
życie...
Lata
1949-1954
Przez pierwsze pięć lat mojego życia, mieszkałem w XIX wiecznej oficynie - z widokiem na pałac i park z akwenem. Po wycofaniu się Niemców pałac
adaptowano na szpital polowy. Następnie na szpital powiatowy, który pełnił tę funkcję do lat 80 XX w.
|